Chciałabym, żebyśmy lepiej się poznali! Żebyś wiedział(a) kim jestem i co mogę dla Ciebie zrobić. Dziś przeczytasz o początkach mojej pracy jako nauczyciel online.
Każda moja praca zarobkowa w życiu wiąże się z nauczaniem. Jako absolwentka szkoły muzycznej swoje pierwsze pieniądze na studiach zarabiałam jako nauczycielka gry na skrzypcach. Po skończonym licencjacie, po którym byłam uprawniona do nauczania zarówno języka niemieckiego jak i angielskiego podjęłam pracę jako nauczycielka angielskiego w przedszkolu. Uwielbiałam przygotowywać te zajęcia i terroryzować moje współlokatorki piosenkami dla dzieci typu “Welcome to the Zoo”, jednak czułam, że nauczanie angielskiego to nie do końca jest to. Niedługo później dostałam kilka godzin w jednej z krakowskich szkół językowych i miałam okazję uczyć po raz pierwszy w życiu grupę dorosłych kursantów. Pamiętam, gdy z zajęć kończących się o 21:30 wychodziłam z poczuciem, że mogę góry przenosić, i że to jest na pewno to, co chcę robić w życiu. Miałam 22 lata.
Z powodzeniem i satysfakcją cztery lata uczyłam w szkole językowej, w międzyczasie studiując dalej germanistykę i kończąc studia magisterskie ze specjalizacją tłumaczeniową i literaturoznawczą i robiąc studia podyplomowe z nauczania języka polskiego jako obcego, co dało mi ogromną porcję wiedzy metodycznej i przekonanie o tym, że jestem całkiem niezłym nauczycielem. 😉
Szkoła językowa jest świetnym rozwiązaniem, jednak ma swoje wady .
Nie miałam umowy o pracę, a godziny jakie mi oferowano uniemożliwiały mi normalne życie, ponieważ zajęcia odbywały wcześnie rano – nim dorośli zaczną pracę, i wieczorem – kiedy dorośli są już po pracy. Postanowiłam więc poszukać pracy w dobrym liceum. Wysłałam około 70 CV do szkół, cztery z nich odpowiedziały na moją aplikację i po rozmowach kwalifikacyjnych wszystkie cztery chciały mnie zatrudnić. Byłam w tej komfortowej sytuacji, że to ja wybrałam szkołę, do której chciałam dołączyć – zdecydowałam się na jedno z najlepszych krakowskich liceów. Lepiej być nie mogło.
A jednak…mogło. Po roku wspaniałych doświadczeń z fantastycznymi, młodymi, garnącymi się do nauki i chłonnymi wiedzy licealistami przyszła ona. Reforma edukacji. Zlikwidowano większość stanowisk nauczycieli, którzy zatrudnieni byli na umowę na czas określony – w tym moje.
Byłam załamana – było tak dobrze! Przełknęłam nawet marne pieniądze oferowane w szkole dorabiając lekcjami prywatnymi. Nie chciałam wracać “na całego” do szkoły językowej i znów mieć z dnia 30 minut dla siebie. Zdając sobie sprawę z dynamicznej sytuacji w szkolnictwie, nie miałam już też ochoty szukać pracy w nowej szkole.
W takiej sytuacji ludzie mówią “a może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?”. Ja pojechałam jeszcze dalej na południe, bo…do Macedonii.
Tam wszystko się zmieniło, tam zaczęłam uczyć online i odkryłam co dla uczących się języka jest naprawdę ważne – elastyczność czasowa, niezależność od miejsca pobytu i możliwość wyboru. Teraz z całych sił próbuję to Wam dać.
Macedonia – obiecujące, acz niepewne możliwości, czy Polska – sprawdzony kierat? 😳
Tak naprawdę Macedonia w podtytule nie ma tutaj nic do rzeczy. To mogłoby być gdziekolwiek indziej na świecie, gdzie jest dostęp do stabilnego Internetu. Ja jednak byłam wtedy w Macedonii i ona stała się dla mnie symbolem tej zmiany. Postanowiłam spróbować, zaryzykować i zostać tam dłużej, niż kilka tygodni. Mój nauczycielski bufor finansowy wynosił około 1500 zł, co wystarczało na około 6 tygodni raczej skromnego życia w Ochrydzie – mieście, które absolutnie uwielbiam!
Jeszcze będąc w Polsce zarejestrowałam się na platformie zrzeszającej nauczycieli i uczniów z całego świata italki.com i czekałam na swojego pierwszego ucznia. Czekałam…i czekałam. Ponad miesiąc. Może się wydawać, że fajnie jest mieć czas na zwiedzanie i poznawanie nowego kraju, ale taka niepewność finansowa nie była dla mnie komfortowa. Pijąc doskonałe (i tanie!) macedońskie wino wieczorami zastanawiałam się co robić… nie ukrywam, że byłam bliska decyzji o rychłym powrocie do Polski.
Pamiętam ten moment, gdy usłyszałam jakieś dziwne powiadomienie na komputerze.
Myślałam, że to antywirus coś wykrył. Ale to nie był wirus. To był mój pierwszy uczeń online i powiadomienie z platformy! Chciał konwersacji po polsku. Pamiętam, że rozmawialiśmy o stereotypach związanych z Polską i jak to wygląda oczami Amerykanina. Pomyślałam ok… ale mając 4 lekcje w miesiącu to nawet w Macedonii i nawet bardzo oszczędnie żyć się nie da. Na szczęście te obawy były niepotrzebne. W przeciągu tygodnia zgłosiło się do mnie pięciu nowych uczniów- głównie Polacy mieszkający za granicą. Później kolejni i kolejni. Po dwóch miesiącach przyjmowania nowych uczniów musiałam mocno ograniczyć moją dostępność, bo nie miałam już na nic innego czasu.
Z uwagą obserwowałam również z jakimi problemami przychodzili do mnie moi kursanci. W przeważającym stopniu były to osoby powracające do nauki języka niemieckiego po kilku, kilkunastu latach, które chciały wrócić teraz do nauki niemieckiego głównie ze względów zawodowych.
Zaobserwowałam, że te osoby miały podstawowy zasób słownictwa, tj. wiedzieli jak przywitać się po niemiecku, potrafili nazwać członków rodziny, niektóre zawody, czy meble, ale mieli elementarne braki w gramatyce języka niemieckiego.
Dało mi to dużo do myślenia, zobaczyłam, że nie jest to problem jednostkowy, i że moim uczniom tej podstawowej wiedzy gramatycznej po prostu brakuje. Czym w końcu jest komunikowanie się, jak nie ubieranie słów w zdania?
Postanowiłam sobie więc, że coś z tym zrobię! Nie wiedziałam jednak jeszcze jak. Teraz już wiem i opowiem Ci o tym za chwilę.
Musiałam zadać sobie jedno bardzo ważne pytanie. Ile godzin dziennie jest w stanie uczyć nauczyciel, żeby starczyło mu czasu na przygotowanie zajęć, przeprowadzenie ich, dobranie odpowiedniej pracy domowej, życie prywatne i sen, no i żeby przy okazji jeszcze nie zwariować? Myślę, że maksymalnie 5-6 godzin dziennie. Dla mnie to optimum. Jak zatem pomóc tym wszystkim, którzy chcą się ze mną uczyć, ale mój grafik (albo cena) im na to nie pozwala?
Przypomnę Ci na przykładzie jednej z moich kursantek, Ani, z czego zdałam sobie sprawę bardzo szybko. Ania mieszka z rodziną w Niemczech, ale sporo podróżuje i ma nieregularne godziny pracy. Udawało nam się uzgadniać dogodne dla niej terminy, ale nie miałam wtedy jeszcze aż tak wielu uczniów i mogłam sobie na to pozwolić.
Zatem dla uczniów ważna jest elastyczność czasowa, niezależność od tego, gdzie aktualnie się znajdują oraz wybór osoby, z którą będą się uczyć! Tak jest! Na platformie przez którą uczyłam każdy nauczyciel dodawał wideo o sobie, swojej historii związanej z nauczaniem i na jego podstawie, oraz opinii innych uczniów wybierał sam swojego nauczyciela. Teraz prowadzę dla Ciebie live’y, kręcę wideo, żebyś również mógł poznać mnie jak najlepiej.
Grono moich uczniów w ciągu kilku miesięcy na tyle się powiększyło,
że nie byłam fizycznie w stanie przyjmować ich więcej. Wtedy właśnie wpadłam na pomysł genialny w swej prostocie – usiądę tak, jakbym siedziała z uczniem przy jednym stole, albo jakbym rozmawiała z nim przez Skype i nagram się. Przygotuję samodzielnie materiały do druku tak, by uczeń SAM przypomniał sobie gramatykę i będę prowadzić go za rękę. Dla zautomatyzowania poznanych struktur dostanie dodatkowy plik z ćwiczeniami i wskazówkami. A co, jeśli wciąż dla ucznia coś będzie niejasne? Założę zamkniętą grupę na Facebooku, gdzie będzie mógł napisać w przypadku wątpliwości i umożliwię bezpośredni kontakt ze mną przez platformę kursową!
Nie wahałam się ani chwili, wiedziałam, że to jest dobry pomysł, z resztą utwierdzali mnie w tym przekonaniu moi kursanci, których pytałam o opinię. Przeliczyłam szybko koszty i zdałam sobie sprawę z tego, że mogę ten kurs sprzedawać bardzo niedrogo i wciąż wszyscy na tym zyskają. Zaczęłam działać. Proces tworzenia kursu okazał się czterokrotnie dłuższy, niż pierwotnie zakładałam (rok zamiast 3 miesięcy 😛 ), ale to nic. Ważny jest efekt, a ja jestem z niego bardzo zadowolona!
Z dumą przedstawiam Ci kurs online gramatyki użytkowej „Przypomnij sobie niemiecki”! Jestem przekonana, że pomoże Ci ogarnąć podstawy i zrozumieć, że niemiecka gramatyka jest prosta i logiczna!
Kliknij tutaj by zapisać się na listę oczekujących, by dostać najlepszą cenę i najświeższe informacje.
To co, widzimy się na kursie?
Pozdrawiam,
Martyna